trojka dzieci jak sobie radzic

– Najwięcej alergii objawia się u dzieci do czternastego roku życia. Uczulić można się jednak w każdym wieku. Na wszystko wpływają czynniki środowiskowe, takie jak zanieczyszczenie powietrza i wszechobecna chemia, która występuje nawet w kosmetykach i w żywności. Powoduje ona rozszczelnienie się bariery odpornościowej. Książka Naucz mnie jak radzić sobie z emocjami, komunikować się, znaleźć przyjaciół autorstwa Sitkowska Sylwia, Kocurowska Maria, Berent Damian, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 29,92 zł. Przeczytaj recenzję Naucz mnie jak radzić sobie z emocjami, komunikować się, znaleźć przyjaciół. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! są charakterystyczne dla okresu noworodkowego i samoistnie ustępują w miarę dojrzewania gruczołów łojowych. Powstają w następstwie nadmiernego rogowacenia ujść mieszków włosowych. Objawiają się jako drobne grudki średnicy 1-2 mm, barwy białej lub biało-żółtej, perłowo opalizujące na czole, policzkach, nosie. Agresja to fizyczne lub werbalne, zamierzone działanie, podjęte z intencją wyrządzenia krzywdy (bólu, straty) drugiej osobie lub określonej grupie osób. Agresją określa się także stan emocjonalny jednostki (gotowość do zachowań agresywnych) lub jej stałą cechę (skłonność do używania przemocy). Agresja najprawdopodobniej – Teraz każdy poranek wzbudza niepewność. Nie wiemy, jak długo to wszystko potrwa i czy będzie do czego wracać. Mój ojciec mówił, że najgorsi doradcy to strach i lęk. To są tylko emocje, poza które można wyjść, skupiając się rzeczach dobrych – tymi słowami rozpoczęła swój felieton Grażyna Dobroń. nonton film lie to me the truth. Z tego, co Pan napisał wnioskuję, że ma Pan nadzieje na coś więcej, jednak - pomimo tego, że wybranka mówi o byciu nieszczęśliwą w swoim związku- nie podejmuje wobec Pana żadnych konkretnych kroków czy zobowiązań. Może to wynikać z różnych względów. Jednakże to Pan potrzebuje podjąć decyzję, czy tego typu relacja Panu wystarczy i czy przynosi Panu więcej radości czy cierpienia (związanego z tym, że de facto nie jesteście razem). A także czy ewentualna rola "kochanka" jest dla Pana akceptowalna? A dalej-gdyby koleżanka zdecydowała się na coś więcej- będzie to dla niej trudna decyzja, która może doprowadzić do bardzo bolesnych i niełatwych do przejścia konsekwencji- zarówno dla niej, jak i dla Pana. Tu pojawia się kolejne pytanie, czy jest Pan gotowy na relacje nie tylko z wybranką, ale także z jej dziećmi (bo w razie rozstania czy rozwodu nie przestaje się być rodzicem czy być zaangażowanym w relację z dziećmi i tu ważne byłoby, by Pan odpowiedział sobie na pytanie- czy jest Pan na to gotowy?) Szczególnie, że prawdopodobnie do tej pory miał Pan relacje z wybranką tylko lub głównie we dwoje, w sytuacjach nieobciążających konfliktami, trudną sytuacją rodzinną czy codziennością z dziećmi. Wszystkie te pytania są ważne w kontekście zrozumienia, czy chodzi o zauroczenie czy zakochanie, a także realności dotyczących waszej relacji. Jeśli dostrzega Pan, że sam Pan nie jest wstanie sobie poradzić z nierokującym na spełnienie uczuciem- warto skorzystać z pomocy psychologa psychoterapeuty. Pomoże Panu nie tylko przepracować emocje, przyjrzeć się ich genezie, ale także poradzić sobie z nimi i odzyskać radość życia. Wpis powstał przy współpracy z marką Pampers Gdy myślicie o ekstremalnych wyczynach z dzieckiem u boku to co wam przychodzi na myśl? Wyjazd z maluchem do egzotycznych krajów? Wyprawa na Giewont z niemowlakiem w nosidle i nogami w klapkach? Bo przyznam, że takie były moje pierwsze skojarzenia kiedy marka Pampers, dzięki której od lat czytacie artykuły na blogu, a moje dzieci mają suche pieluszki 😉 podrzuciła mi pomysł napisania o ekstremalnych wyzwaniach mojego rodzicielstwa. Pomyślałam sobie wtedy, że bez kitu takie rzeczy to do jakiś blogerów podróżniczych albo pokazujących swój super, wspaniały styl życia, a nie do mnie zwyczajnej kobiety ze zwyczajnymi dziećmi i kompletnie nieekscytującym trybem życia. A potem stwierdziłam, że odkąd Pierworodna poszła do szkoły to w sumie każdego wieczora mam wrażenie, że oto właśnie przeżyłam dzień ekstremalny i że część z was prosiła mnie o napisanie jak się żyje z trójką dzieci. No to czytajcie. – dzwoni budzik. Właściwie nie wiemy czemu dzwoni, bo dzwoni głównie sobie a muzom. My i tak już jesteśmy obudzeni, bo starszaki to ranne ptaszki. Zwykle o już są na nogach i zaśmiewają się do łez ze swoich opowieści. O ile oczywiście akurat się nie kłócą, bo kłócenie się o oddychanie tym samym powietrzem i w ogóle „ej, a ona/on mi” nigdy nie wychodzą z mody. To taka mała czarna wśród rodzeństwa – zresztą nie od parady nawet w badaniach zaobserwowana średnia ilość konfliktów na godzinę między rodzeństwem robi wrażenie. Szczęśliwie są już tak duzi, że już nie musimy wstawać razem z nimi, więc nawet jak tam coś się chichrają za ścianą my możemy jeszcze się polenić do tej 6, kiedy to wstać trzeba i gadania nie ma. Wirgiliusz idzie ogarniać się do pracy, a ja wyruszam poszukać siebie, a potem zrobić śniadanie. Wiking jeszcze śpi. To nasze pierwsze dziecko śpioch, który nawet jak się obudzi to nie zrywa się od razu na równe nogi, tylko woli poleżeć i się polenić. To jest niesamowite, bo po dwójce skrajnie różnych dzieci byłam pewna, że mnie już nic nie zaskoczy w rodzicielstwie, a tu proszę jak zwykle okazało się, że o dzieciach nie wiem niczego. – słyszę z góry „mamooooo Wiking się obudził” i myślę sobie akurat SIĘ obudził, wy go obudziliście swoimi rechotem! Idę więc do niego żeby mógł się jeszcze potulić i wyleżeć, ale jednocześnie namawiam na wstanie, bo jak nie to znowu będziemy robić wszystko w biegu. Po 10 minutach młody człowiek łaskawie zgadza się na odkopanie z ciepłej kołderki i udanie się „na dół” celem „mniam”. Ale najpierw trzeba go przewinąć. Na szczęście mogę to zrobić dopiero jak panicz się obudzi – bez rozbudzania go w środku nocy, bo dzięki warstwie chłonnych mikroperełek Pampers niezawodnie wytrzymuje calutkie noce, a nowa odsłona Pampers Active Baby ma także dwa razy mocniejszą osłonkę wokół nogawek dla lepszej ochrony przed przeciekaniem co jest ważne szczególnie u dzieci, które w nocy się dużo wiercą. Czytaj Wikinga. – cała banda zbiera się na śniadanie i jak zawsze przypomina mi się ten mem z bardzo starszą panią, z bardzo rozanieloną miną i podpisem „ja w wieku 98 lat gdy przypominam sobie ten jeden dzień kiedy wszystkie moje dzieci były zadowolone z tego co im dałam do jedzenia”. Cóż u mnie ten dzień się jeszcze nie zdarzył. Bo ten kocha owsiankę, ten omlet, a ta uznaje tylko kanapki. Ja lubię herbatę – bez herbaty nie ma śniadania, to co będzie do jedzenia to sprawa absolutnie drugorzędna. – zaczynamy czuć presję czasu. Połowa dzieci jeszcze przeżuwa, wszystkie są nadal w piżamach, a za 30 minut wszyscy powinni być gotowi do wyjścia. Dlatego jak co rano robimy w tym momencie jedyną racjonalną rzecz, czyli PANIKUJEMY. Starsze dzieci biegną się ogarniać, ja lecę robić drugie śniadanie dla uczennicy i prowiant dla Wikinga. Wiking przy okazji trzyma mnie za nogę i ciągnie tam gdzie akurat nie mogę iść. – „mamooooooooooooo” – rozlega się na pół dzielnicy – „gdzie jest teczka z robotyki?!”. „Nie wiem” – odpowiadam najuprzejmiej jak potrafię i kontynuuję robienie drugiego śniadania, a także zażartą walkę z Wikingiem o prawa własności do mojej nogi. Walkę toczę też z pokusą wejścia w tryb #KlasycznaMatka, czyli powiedzeniem czegoś w stylu „a nie mówiłam, że trzeba sobie przygotować wszystko wieczorem?”. – słyszę tupanie na schodach i po chwili do kuchni wpada jedna z moich latorośli, nadal w piżamie, nadal kompletnie niegotowa do wyjścia gdziekolwiek – „nie uwierzysz gdzie była” – krzyczy dziecina cała radosna i pełna niedowierzania. No gdzież być mogła myślę sobie – w koszu na pranie, w szafce łazienkowej, w pudle z pluszakami? Otóż nie – „mamo ona była tam gdzie być powinna – w szafce na rzeczy z robotyki”. Cóż, to faktycznie zaskakujące, w naszym domu jakaś rzecz była tam gdzie być powinna! Niesłychane! Też bym szybciej uznała, że w koszu na pranie. – uff jakimś cudem jesteśmy gotowi, no prawie, bo na bank, ktoś czegoś zapomniał i zaczyna szukać tego w popłochu. Tym razem chodzi o klucze. W końcu są. Możemy wyjść. Znaczy oni mogą – jedno do pracy, drugie do szkoły, trzecie do przedszkola, a czwarte do babci. Ja zostaje w progu nadal w piżamie i nadal na boso – takie urok pracy z domu. – rozpoczyna się mój czas na pracę czytaj bolesne podejmowanie decyzji pracować czy „coś ogarnąć w tym domu, bo przecież tak się nie da żyć”. Praca z domu ma swoje minusy. Godzinna „koniec pracy na tę chwilę” – to kiedy wypada zależy od tego ile mam akurat pracy – ale niezależnie od tego jaką godzinę w danym dniu pokaże zegarek, to jest to ten moment, w którym rozpoczynam rajd po dzieci. Na nogach rajd, bo nie chcę dokładać swojej samochodowej cegiełki do zanieczyszczenia powietrza. Poza tym te wszystkie kilometry, które robię do i z placówek, razem z tym wszystkim z czym się to wiąże, czyli targaniem tornistra, zakupów, zabawek, a także pchaniem wózka wypchanego rosłym człowiekiem lat jeden i pół oraz jego tobołami to mój fitness i moje ćwiczenia. Nie muszę bowiem chodzić na siłownie, bo chodzę po dzieci! Polecam – całoroczny karnet kosztuje 0 zł. Sprawę odbioru dzieci utrudnia nieco fakt, że przedszkole i szkoła są w tak bardzo przeciwnych kierunkach, że bardziej się nie da, ale szczęśliwie bardzo często jedna z babć mi pomaga to znaczy odbiera jedno z dzieci, a ja je tylko przejmuje gdzieś w drodze. Piszę o tym, bo czasem słyszę pytania o to jak ja sobie radzę z ogarnianiem trójki. Otóż radzę sobie w dużej mierze dzięki pomocy bliskich. Bo wiecie – czasem kiedy podziwiacie innych, że tak ogarniają, to pewnie nawet nie macie świadomości ile ogarniają dzięki pomocy. Oczywiście na pewno są tacy co ogarniają wszystko sami i w ogóle są mistrzami organizacji i życia rodzinnego, ale to na pewno nie ja. W każdym razie droga do domu nie jest krótka, a dodatkowo urozmaicamy ją czy to zakupami czy to zatrzymywaniem się na placu zabaw tudzież budowy celem podglądania koparki. Lubię jednak tę naszą długą drogę, bo wtedy jesteśmy skoncentrowani tylko na sobie i nie ma żadnych „przeszkadzaczy” więc mogę szczegółowo wypytać jak minął im dzień i pogadać o wszystkim, także kwiatkach w rodzaju: – A Kacper mówił, że jego rodzice też kupują Skodę. – Ale jak to też synu, przecież my nie kupujemy Skody? – No jak to nie, przecież kupujesz zawsze Skodę Oczyszczoną do ciasta! – … W końcu jednak docieramy do domu. Zwykle nie na długo, bo moje nadgorliwe starszaki potrzebują szofera, który ich podrzuci na zajęcia dodatkowe – i możecie mi wierzyć, to oni na nie nalegają, nie ja. Ja bym wolała nigdzie nie jeździć tylko siedzieć w domu i jeść ciastki, no ale oni mają zupełnie inną wizję wolnego popołudnia. Ich wizja prowadzi do tego, że przez 5 dni w tygodniu jedno z nas musi być szoferem. Słowo daję jak widzę artykuły o biednych dzieciach, które przez ambicje rodziców nie mają wolnego czasu to mi skręca trzewia. Bo o biednych rodzicach, którzy nie mają wolnego czasu przez ambicje dzieci to już nikt nie pomyśli! Nikt! A to przecież oni stoją na tych korytarzach i się nudzą – dzieci natomiast (przynajmniej nasze) się wybornie bawią. Tak to mniej więcej wygląda w dni „zwykłe”, ale przy trójce dzieci dość lawinowo rośnie prawdopodobieństwo, że nie będzie „zwyczajnie”, bo ktoś się rozchoruje, ktoś ma turniej, umówił się z koleżankami, w ostatniej chwili przypomniał sobie, że koniecznie na jutro musi mieć akcesoria dostępne w jednym sklepie w całym kraju albo ktoś sobie postanowił coś złamać. Ot obojczyk na przykład – jak Wiking ostatnio. I wtedy przestaje być zwyczajnie, a zaczyna być naprawdę ekstremalnie. Bo na przykład trzeba pójść na kontrolę do chirurga i spędzić z półtorarocznym dzieckiem, które ma jedną rękę i większą część tułowia unieruchomione opatrunkiem gipsowym, godziny na oczekiwaniu pod gabinetem. Tak, tak moi mili dobrze przeczytaliście – cztery i pół godziny. System bowiem działa tak, że wszyscy przychodzą na jedną godzinę, a potem przyjęcia są na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, więc żeby oszukać system przychodzisz pół godziny przed otwarciem, ale okazuje się, że inni są lepsi w oszukiwaniu systemu i kiedy z dumą ze swego sprytu wymalowaną na licu wkraczasz do rejestracji to mina ci z miejsca rzednie, bo okazuje się, że przybyłeś tu jako osoba nr 43. Cóż – peszek! Ale co mi tam – ja mam nie dać rady? Pewnie, że dam – młody człowiek również. Przez te ponad 4 godziny zrobimy po szpitalnych korytarzach dystans maratonu (elastyczne boczki w pieluszce pomagają!), a kiedy w końcu o uda nam się opuścić ten milusi przybytek zdrowia – przemyka mi przez myśl „uff koniec wyzwań na dziś”. Okazuje się jednak, że myślenie to nie zawsze jest dobry pomysł, bo kiedy docieram z młodym do domu (starsi jeszcze u babci – tata po nich pojechał)… to nie możemy do niego wejść. Nasza najwyraźniej wybitnie wrażliwa na aurę furtka postanowiła sobie zamarznąć. Tak po prostu – bo mogła. A jak mogła to wzięła i zamarzła i nie da się otworzyć. Mamy więc do wyboru albo ogrzewać ją ciepłym oddechem i w międzyczasie marznąć albo… no właśnie. Przechodziliście kiedyś przez płot z zagipsowanym dzieckiem pod pachą? Cóż, ja już tak… 😉 Ha, chyba nawet Pampers nie spodziewał się tak ekstremalnego wyzwania! I nie, to nie jest historia wymyślona na potrzeby wpisu. Wszystko co przeczytaliście zdarzyło się naprawdę. Bo tak to już z dziećmi jest, że nawet zwykły, wydawałoby się nudny dzień, może stać się wyzwaniem, zmieniać z minuty na minutę i być tak wymagający, i emocjonalnie, i fizycznie, że wieczorem mamy ochotę paść jak dłudzy. W każdym razie ja przy mojej trójce mam tak często. Ale być może to dlatego, że jestem już w tym wieku, że często mnie „łupie w kręgosłupie” 😉 Zanim jednak padnę jak długa, to czeka nas jeszcze najmilsza część dnia – zasypanie. Miła, bo daje świadomość, że za chwilę mamy „wolne”, ale też miła, bo w gruncie rzeczy to są fajne chwile. To czytanie książek (nawet jeśli po raz 3192189 tej samej), to przytulanie. Ta świadomość, że przetrwaliśmy kolejny dzień. Jesteśmy razem, zdrowi, mamy gdzie mieszkać, w co się ubrać i co jeść. Mamy siebie. Tak przecież wygląda szczęście. Choć przyznaje, że kiedyś wyobrażałam sobie, że ma jednak nieco mniejsze wory pod oczami 😉 Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-05-06 11:19:52 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Temat: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic WitamMam 33 lata I mieszkam we Francji, od dwoch lat jestem w zwiazku z mezczyzna, ktory ma 6-letniego syna z poprzedniego nie mamy wspolnych dzieci,nie moge zajsc w ciaze. Bardzo kochamy sie z moim partnerem, jest cudownym , dobrym czlowiekiem, ktory bardzo o mnie dba, spedzmy razem kazda wolna mieszka daleko od nas, w innym miescie , moj partner jezdzi po niego go dwa weekendy w miesiacu I spedza z nim polowe wszystkich wakacji w roku. Wtedy zawsze jestesmy wszyscy razem, z jego synkiem bardzo sie lubimy I mamy bardzo dobry kontakt. Wydawac by sie moglo, ze powinnm byc szczesliwa. Jednak tak nie jest. Kiedy dziecko jest z nami, moj partner zapomina o calym swiecie. Poswieca mu kazda swoja mysli o mnie, nie zwraca na mnie uwagi, moglabym nie rozumiem, ze on ma ogromne wyrzuty sumienia, ze jego dziecko nie wychowuje sie w normalnej, kochajacej sie rodzinie i w ten sposob chce mu to wynagrodzic, kazda starcona chwile. Rozumiem tez, ze my ciagle jestemy razem, a jego ma tak rzadko, a pomimo tego jest mi to tak bardzo trudno zaakceptowac ta moj partner wcale tego nie ukrywa i mowi o tym otwarcie, ze kiedy jest z nami jego dziecko, on o mnie nie mysli i nie potrzebuje. Nic i nikt dla niego nie istnieje, musi o tym myslec i sie zmuszac ,aby do mnie podejsc, okazac mi jakiekolwiek zainteresowanie i robi to jedynie dlatego, ze nie chce zebym nie byla kiedy jego syn jest czym zajety, np. ogladaniem filmu potrafi ze mna spedzic czas. Bardzo by chcial zebym to ja go wspierala i byla caly czas u jego boku, on wtedy jest chce aby mnie ktos teraz krytykowal jaka to ja jestem niedojrzala i sa moje uczucia, z kazda wizyta jego dziecka czuje sie odrzucona i samotna. 2 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-06 11:42:53 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Niestety, na krytykę przygotować się musisz - tak to już jest na forum publicznym, ze ludzie obiektywnie wypowiadają się na dany masz dwa: albo pogodzisz się z sytuacja, albo odejdziesz. NIE MA innego zawsze będzie najważniejsze, tak po prostu nie potrafisz sobie z tym poradzić, może skorzystaj z pomocy specjalisty? Bo zakładam, ze masz już kartę Vital, a we Francji jest super opieka medyczna, tylko korzystać. 3 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-06 12:09:07 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicNie zgodze sie z tym, ze dzieci sa najwazniejsze,kazdy jest wazny na swoj kocha sie kobiete ,a inaczej dziecko nie zastapi kobiety i na ma inna role. 4 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-06 12:21:12 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Ja nie napisałam, ze dziecko może zastąpić kobietę, bądź na odwrót. Inaczej kocha się partnera, a inaczej kocha się ze dziecko jest najważniejsze, bo tak wszystko jedno, którego ze to napisze, ale nie wiesz, jak to jest, bo nie masz swoich dzieci. Ten fakt Cie irytuje - dlatego tez zaczyna Ci przeszkadzać obecność syna Twojego się zagrożona. Dlatego tez podpowiedziałam Ci, byś rozważyła wizytę u psychologa - może tego własnie potrzebujesz?Napisałaś, ze mały bywa u Was bardzo rzadko, a mimo to, jesteś zazdrosna o czas, który mąż mu nie jest zdrowe. A może Ty liczysz na to, ze ktoś Ci napisze, ze Twój partner robi źle będąc dobrym ojcem dla swojego dziecka? Na tym forum raczej tego nie jeszcze jedna rade - jeśli mąż podczas zabawy z synem zapomina o Bożym świecie, dołącz do zabawy, pokaz, ze tez tam jesteś - bierz czynny udział w wizytach dziecka. 5 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-06 12:44:12 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicja jestem zawsze z nimi, bawie sie z dzieckiem, dbam o niego i poswiecam mu duzo mnie uwielbia, mowi ze mnie kocha jest szczesliwy ze ma "druga mamusie"moj partner to widzi i jest z tego bardzo nie chce zeby byl zlym ojcem, bardzo go za to cenie, ze dba o swoje dziecko ,chcialabym jedynie zeby o mnie nie zapominalja kocham go i potrzebuje codziennie tak samo, nie jestem jakims przedmiotem, ktore sie odstwia na bok, bo teraz go nie potrzebujeTo fakt,byc moze ja nie zrozumie tej sytuacji nigdy w zyciu , bo nie jestem mama, ale ten czlowiek jest dla mnie najwazniejszy i w ten sam sposb chcialabym sie czuc dla niego.....nie tylko wtedy kiedy jestesmy sami 6 Odpowiedź przez Nirvanka87 2013-05-06 13:12:22 Nirvanka87 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-20 Posty: 4,049 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Tak Twój facet robi źle, bo przesadza w drugą stronę. Owszem dziecko jest najważniejsze, ale nie może jego obecność zabijać relacji z innymi osobami. JAkby mi facet powiedział, ze jak jest z nim dziecko to moge nie istnieć to bym mu powiedziała, że współczuję, bo jest z jego psychiką coś nie tak. To ten facet powinien się leczyć, a nie Autorka tematu Odrodziłam się na nowo, miałam duszę kryształowąLecz znów, i znów i znów kolorów szukam 7 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-06 16:42:20 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Nie wiemy do końca, czy facet przesadza. Wiem za to, ze Autorka czuje się zaniedbywana, ale ona tez może czy próbowałaś szczerze pogadać z partnerem? 8 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 07:46:13 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Oczywiscie, ze rozmawialismy na ten tematy, wielokrotnie...za kazdym razem mowi to samo, ze on rozumie , ze moze byc mi przykto, ale on nic na to nie moze poradzic, ze nie jest sie w stanie kontrolowiac etcTwierdzi,ze ze mna jest caly czas, a z dzieckiem bardzo rzadko, ze chce mu wszystko wynagrodzic, dac dobra edukacje etc....On czuje sie winny ze pozbawil dziecko rodziny,, sam rowniez nie mial latwego dziecinstwa. Probuje mu to wszystko wynagrodzic, szkoda ze moim kosztem:( Natomiast liczy na moja wyrozumialalosc, chce zebym go wspierala I zebym to ja do niego podchodzila, chwycila za reke czy przytulila. Cynicznahipo, byc moze teraz ja rowniez przesadzam, ale jak moze byc inaczej kiedy slyszy sie takie slowa od ukochanej jestem przeczulona to fakt, ale nie potrafie kontrolowac swoich emocji, kiedy zbliza sie weekend z jego dzieckiem lub wakacje ( jest ich tu duzo we francji) jeszcze sie nic nie wydarzy a ja nastawima sie negatywnie, bo czuje sie odrzucona I zaniedbywana. 9 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 07:53:33 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic podam przyklad:ostatnio wrocilam zmeczona po pracy, polozylam sie , aby odpoczac, poprosilam ,aby na chwilke pobyl ze mna ( nie bylo to podczas weekendu, lecz tygodniowych wakacji) W tym czasie jego syn bawil sie sam, moj partner powiedzial mu ze jak skonczy rysowac, ma go zalowac, wtedy on sie nim ,a kiedy ja cie poprosze, abys ze mna zostal kilka minut dluzej, to zrobisz to dla mnie, on odpowiedzial ze nie moze tego zrobic, poniewaz lezac tu ze mna mialby wyrzuty sumienia iz jego dziecko jest tutaj , a on nie jest z nim I traci cenny czas. 10 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 07:56:17 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicczy przesadzam?????czy takie zachowanie partnera jest normalne????dla mnie on jest chory, a dodotakowo wychowa swojego syna na egocentryka,ktoremu wszystko sie nalezy I kiedy jest z tatusiem nikt I nic nie jest wazne. 11 Odpowiedź przez vinnga 2013-05-07 08:27:45 vinnga 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-19 Posty: 17,298 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicA czy Ty przypadkiem nie byłaś przyczyną rozpadu jego poprzedniego związku? To mogłoby tłumaczyć jego wielką potrzebę "wynagradzania"... 12 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 08:44:31 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicnie, kiedy sie poznalismy, nie byl juz w zwiazku z poprzednia partnerka 3 lata 13 Odpowiedź przez anitas 2013-05-07 08:51:57 anitas Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 12 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicNiestety nigdy nie będzie idealnie w żadnym związku. Popatrz na to z drugiej strony, spędza przecież z tobą więcej czasu niż z synem. Poza tym jest w porządku wobec ciebie i uczciwy. Nie każda kobieta może liczyć na takiego faceta. Każdy związek ma niestety swoje wady. 14 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 09:22:21 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicdziekuje anitas, masz racje...dlatego, ze jest dobrym I bardzo uczciwym czlowiekiem tak trudno mi wyjatkiem czasu kiedy jest ze swoim synem jest tylko dla mnie,dba o mnie jest to wlasnie chyba dlatego wlasnie jest mi trudno to zaakceptowac,popada ze skrajnosc w skrajnosc , jak mozna jak twierdzi kogos tak bradzo kochac, dbac, byc calym soba , a nagle po tem zapomniec o jego istnieniu.... 15 Odpowiedź przez Ojciecpiotr 2013-05-07 09:30:52 Ostatnio edytowany przez Ojciecpiotr (2013-05-07 09:32:06) Ojciecpiotr Wróżka Zębuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-18 Posty: 1,721 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic lawenda78 napisał/a:czy przesadzam?????czy takie zachowanie partnera jest normalne????dla mnie on jest chory, a dodotakowo wychowa swojego syna na egocentryka,ktoremu wszystko sie nalezy I kiedy jest z tatusiem nikt I nic nie jest dorośnij. Ojciec widuje syna bardzo rzadko. Sześcioletni maluch wymaga stałej opieki rodzica. Wiążąc się z nim wiedziałaś, że ma syna, który będzie obecny w Waszym życiu. Podejrzewam, że mały chodzi spać a wtedy masz faceta tylko dla siebie. To Ty wymuszasz na swoim partnerze by skupiał uwagę na Tobie. Rujnujesz swoją zazdrością wspaniałą rodzinę bo nie jedna kobieta chciałaby mieć takie relacje z dziećmi swojego partnera. Proponuję wspólną wizytę u psychoterapeuty bo myślę, że Twoje zachowanie wynika z kompleksu braku własnego dziecka. 16 Odpowiedź przez Asterka10 2013-05-07 09:37:52 Asterka10 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-04 Posty: 3,562 Wiek: 42 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Ale on nie zapomina o Twoim istnieniu, tylko schodzisz na plan ale nie wymagasz tak duzo uwagi, chocby z powodów bezpieczeństwa jak 6 letnie duża dziewczynką ichyba potrafisz się sama sobą zająć?myślę, że ogromnym podświadomym problemem jest to , że sama nie mozesz (miejmy nadzieję chwilowo) mieć powinnaś, bo facet uwielbia dzieciaki i pomysl sobie jakim wspaniałym byłby patrząc na Twoją potrzebę uwagi i zainteresowania, może o własne dziecko tez byłabyś jak na 33 letnią kobietę strasznie dziecinna jesteś i mało samodzielna. "Rzeczywiście tak jak księżyc, ludzie znają mnie tylko z jednej , jesiennej strony""We are all in the gutter, but some of us are looking at the stars" 17 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-07 09:53:54 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Ojciecpiotr napisał/a:lawenda78 napisał/a:czy przesadzam?????czy takie zachowanie partnera jest normalne????dla mnie on jest chory, a dodotakowo wychowa swojego syna na egocentryka,ktoremu wszystko sie nalezy I kiedy jest z tatusiem nikt I nic nie jest dorośnij. Ojciec widuje syna bardzo rzadko. Sześcioletni maluch wymaga stałej opieki rodzica. Wiążąc się z nim wiedziałaś, że ma syna, który będzie obecny w Waszym życiu. Podejrzewam, że mały chodzi spać a wtedy masz faceta tylko dla siebie. To Ty wymuszasz na swoim partnerze by skupiał uwagę na Tobie. Rujnujesz swoją zazdrością wspaniałą rodzinę bo nie jedna kobieta chciałaby mieć takie relacje z dziećmi swojego partnera. Proponuję wspólną wizytę u psychoterapeuty bo myślę, że Twoje zachowanie wynika z kompleksu braku własnego się z tym postem w stu procentach. Nic dodać, nic ująć. 18 Odpowiedź przez lawenda78 2013-05-07 10:09:26 lawenda78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 9 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicOjciecpiotr - dla mnie to tez jest bardzo trudna sytuacja,owszem ja wiedzialam, ze on jest ojcem, on natomiast byl swiadom moich obaw, wiedzial jaka osoba jestem, niejednokrotnie o tym rozmawialismy, zapewnial ze kiedy jest ze mna zapomina o calym swiecie, ze damy rade etc....To nie tylko ja mam sie starac I byc wyrozumialym partnerem, a co ze mna?????ja mam akceptowac I znosic wszystko, bycie ojcem nie daje mu prawa w ten sposb sie on chcial nowego zycia, to on chcial abym z nim byla. 19 Odpowiedź przez Asterka10 2013-05-07 11:04:05 Asterka10 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-04 Posty: 3,562 Wiek: 42 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic A Ty się zdecydowałaś wiedząc jaka jest jęczeć jak mała dziewczynka, a nie dorosła mała dziewczynka wymagasz od swego partnera uwagi, zajmowania się i trzymania za życie to niekończące sie kompromisy, wybory i nie zawsze wszystko wygląda tak jak się epidemia roszczeniowych królewien , które pakuja się w życie facetom z przeszłością i potem tupia nózka jak im się dzieci drugiej strony, głupota facetów, którzy sobie takie dziewusie niedorosłe wybierają. "Rzeczywiście tak jak księżyc, ludzie znają mnie tylko z jednej , jesiennej strony""We are all in the gutter, but some of us are looking at the stars" 20 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-07 11:04:42 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicNie musisz tego znosić ani odejść. 21 Odpowiedź przez anitas 2013-05-07 12:42:10 anitas Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 12 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicJasne, ze może odejść, tylko czy znajdziesz lepszego faceta? W dzisiejszych czasach strasznie trudno spotkać normalnego faceta, albo alkoholik, albo sexoholik, albo kłamca, albo zakochany w swoich kolegach, albo bezrobotny leń, albo mamisynek albo jeszcze coś gorszego. Z drugiej strony w związku powinnaś czuć się dobrze. Dla mnie najważniejsza jest uczciwość, ale sama powinnaś sobie odpowiedzieć co jest dla ciebie najważniejsze i czy ten facet to ma. Jeżeli nie ma, to już masz gotową odpowiedź na każdym związku są rzeczy najważniejsze i mniej ważne. 22 Odpowiedź przez Pozytywka1985 2013-05-07 21:31:49 Ostatnio edytowany przez Pozytywka1985 (2013-05-07 21:47:03) Pozytywka1985 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-30 Posty: 81 Wiek: 28 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Cynicznahipo napisał/a:(...)Napisałam, ze dziecko jest najważniejsze, bo tak wszystko jedno, którego rodzica.(...)O taaak, a takie historie jak ta o Madzi z Sosnowca są tego doskonałym potwierdzeniem :-?Patrząc na zachowanie mojego byłego męża ,również jestem skłonna kłócić się z tym subiektywnym a ja Cię rozumiem, ale może spróbuj pomyśleć o tym, że ta sytuacja z pewnością kiedyś się zmieni. Dlatego ,że jak wszyscy wiemy dzieci dorastają :-) sama jestem mamą 6 latka więc doskonale wiem ile uwagi i miłości potrzebuje dziecko w tym wieku, ale raczej za 10 lat mój syn nie będzie już z taką chęcią przyjmował moich buziaków ,szczególnie przy kolegach :-P. I wcale nie chodzi mi to,że im dziecko starsze tym mniej miłości mamy im okazywać . "Bo największym wyzwaniem jest zmiana na lepsze,nie świata,lecz SIEBIE" 23 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-07 21:34:51 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2013-05-07 21:37:59) Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Pozytywka1985 napisał/a:Cynicznahipo napisał/a:(...)Napisałam, ze dziecko jest najważniejsze, bo tak wszystko jedno, którego rodzica.(...)O taaak, a takie historie jak ta o Madzi z Sosnowca są tego doskonałym potwierdzeniem:-/Sprawa Madzi z Sosnowca to patologia, ja pisałam o normalnych Tak a propos - co ten komentarz wniósł do wątku Autorki...? Bo nie bardzo rozumiem. 24 Odpowiedź przez Pozytywka1985 2013-05-07 22:03:26 Pozytywka1985 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-30 Posty: 81 Wiek: 28 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Cynicznahipo napisał/a: Tak a propos - co ten komentarz wniósł do wątku Autorki...? Bo nie bardzo to forum publiczne, na którym każdy może wyrazić swoją opinię ,więc wybacz,że skorzystałam z tej możliwości. Bardzo nie lubię uogólnień ,bo jak ktoś mądry stwierdził "uogólnienia nigdy nie są prawdziwe" , a Twoja opinia miała właśnie dla mnie taki mogę jedynie przeprosić,jeżeli będzie uważać ,że niepotrzebnie zaśmiecam jej wątek. "Bo największym wyzwaniem jest zmiana na lepsze,nie świata,lecz SIEBIE" 25 Odpowiedź przez Cyngli 2013-05-08 09:14:47 Cyngli Gość Netkobiet Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Pozytywka1985 napisał/a:Cynicznahipo napisał/a: Tak a propos - co ten komentarz wniósł do wątku Autorki...? Bo nie bardzo to forum publiczne, na którym każdy może wyrazić swoją opinię ,więc wybacz,że skorzystałam z tej możliwości. Bardzo nie lubię uogólnień ,bo jak ktoś mądry stwierdził "uogólnienia nigdy nie są prawdziwe" , a Twoja opinia miała właśnie dla mnie taki mogę jedynie przeprosić,jeżeli będzie uważać ,że niepotrzebnie zaśmiecam jej się tak spinasz? Tylko zapytałam! 26 Odpowiedź przez Ojciecpiotr 2013-05-11 10:21:37 Ojciecpiotr Wróżka Zębuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-18 Posty: 1,721 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic lawenda78 napisał/a:Ojciecpiotr - dla mnie to tez jest bardzo trudna sytuacja,owszem ja wiedzialam, ze on jest ojcem, on natomiast byl swiadom moich obaw, wiedzial jaka osoba jestem, niejednokrotnie o tym rozmawialismy, zapewnial ze kiedy jest ze mna zapomina o calym swiecie, ze damy rade etc....To nie tylko ja mam sie starac I byc wyrozumialym partnerem, a co ze mna?????ja mam akceptowac I znosic wszystko, bycie ojcem nie daje mu prawa w ten sposb sie on chcial nowego zycia, to on chcial abym z nim Może zrób sobie miesięczny bilans czasu jaki Twój partner spędza tylko z Tobą, tylko ze swoim synem i z Wami razem. Ciekawe czy gdybyście miel wspólne dziecko też byłabyś o nie zazdrosna. 27 Odpowiedź przez agam207 2013-10-01 20:34:04 agam207 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-01 Posty: 5 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicWitam, mam 26 lat jestem w 6mc ciąży ojciec dziecka stwierdził, że nie chce byc ze mną bo przestał mnie kochac ponieważ robiłam mu cały czas wyrzuty i dreczyłam sms do tego że bardzo czuję sie samotna to mam jeszcze wyrzuty sumienia że to ja wszystko zepsułam , jest mi bardzo cięzko rok temu straciłam mamę gdyby ona była to nie patrzałabym na niego a tak cały czas płacze i najgorsze jest to że ja za nim tęsknie dodam że w kwietniu to on chciał bardzo tego dziecka ma 30 lat myślałam że moge mu zaufać i mnie nie zostawi. Od października zaczynam ostatni rok studiów moje marzenia legły w gruzach te o zyciu zawodowym jak i o rodzinnym marzyłam o tym aby miez męża rodzine dom a teraz swiat zawalił mi się na głowe pomóżcie najgorsze sa wieczory i ten milczący telefon... 28 Odpowiedź przez isabellaviridii 2014-08-12 23:22:14 isabellaviridii Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-12 Posty: 2 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicWitaj Lawenda78. Ja cie rozumiem, jestem w takiej samej sytuacji jak ty. I zapewniam cie- jestes normalna i nie musisz isc do psychiatry. Cynicznahipo i inni niech pisza co chca- jestem ciekawa, czy Cynicznahipo swoje wypowiedzi na temat twojej niedojrzalosci albo przebywaniu z dzieckiem partnera i partnerem ktory cie ma gleboko w nosie jednoczesnie- opiera na wlasnych doswiadczeniach i ona po prostu w takiej sytuacji poradzila sobie dojrzalej? Czy tylko sie wymadrza, bo nie przezyla tego na wlasnej skorze? Bardzo bym chciala poznac odpowiedz! Jezeli chodzi o sytuacje, w jakiej sie znalazlas mam tak samo. Moj facet, ojciec 9 letniej dziewczynki zwariowal na punkcie swojej coreczki na urlopie. Od wielu lat mala przychodzi do nas i bawi sie, wychodzimy razem do miasta, do kina - wtedy jestesmy razem i rozumiemy sie, cla trojka dobrze bawi sie razem. Ale na tym, jak i poprzednim urlopie bylo inaczej. Przyzylam ciezki szok. Moj ukochany nie tylko poswiecal 99% uwagi swojej coreczce, ale i zupelnie mnie nie zauwazal. Nie widzial, ze chce obok niego usiasc, ze chce go przytulic i zostac na chwile sama z nim. Ta mala nawet wlazla nam na kolana, kiedy jeden jedyny raz usiadlam na kolana narzeczonemu- w koncu kochamy sie, jestesmy na urlopie, jest pieknie, romantycznie? Przeprosilam ja, zeby posiedziala obok, przeciez tatus przytula sie do niej calymi dniami a ona mu wisi na szyi. I wiecie co? Mala usiadla obok i zaczela chlipac? Nie jestem niedojrzala. Mam 36 lat i jezeli ktos mi powie, ze cos ze mna nie tak, bo nie rozumiem dziecka, to nie bede sluchac. Bo ja to dziecko rozumiem. Jestem dla niej wspaniala druga mamusia, bronie jej przed jej ojcem, jesli widze, ze traktuje ja niesprawiedliwie albo jest niedelikatny, kupuje jej ciuchy, martwie sie, jesli zaczyna kaszlec i biegne do apteki po syrop, przytulam i pichce to, co mala lubi, zeby zawsze wiedziala, ze ma we mnie wsparcie. Ale tym razem miarka sie przebrala. Gdzies sa granice. Moj partner niestety nie potrafi ich zauwazyc ani wyznaczyc. Na tym urlopie plakalam przez ta dwojke z 5 razy. Jeszcze nikt nie potraktowal mnie tak jak tym razem- piate kolo u wozu to za malo, ja wrecz denerwowalam partnera, kiedy calowalam go w policzek, albo bralam za reke. On mojej milosci wcale nie chcial, bylo mu niezrecznie, gdy chwytalam go za reke, byl zaklopotany i szukal reki swojej corki? Piszcie co chcecie, tak sie ukochanych pan nie traktuje. Po prostu nie pojade z nimi wiecej na urlop. Zakochany tatus i coreczka niech jada sami a ja pojade sama z nim. I tobie tez tak polecam- Lawendo78. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy znalezli sie w takiej samej sytuacji- tylko oni wiedza, o czym pisza i doradzaja. 29 Odpowiedź przez isabellaviridii 2014-08-13 03:30:46 Ostatnio edytowany przez isabellaviridii (2014-08-13 18:21:56) isabellaviridii Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-12 Posty: 2 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Cynicznahipo napisał/a:Ojciecpiotr napisał/a:lawenda78 napisał/a:czy przesadzam?????czy takie zachowanie partnera jest normalne????dla mnie on jest chory, a dodotakowo wychowa swojego syna na egocentryka,ktoremu wszystko sie nalezy I kiedy jest z tatusiem nikt I nic nie jest dorośnij. Ojciec widuje syna bardzo rzadko. Sześcioletni maluch wymaga stałej opieki rodzica. Wiążąc się z nim wiedziałaś, że ma syna, który będzie obecny w Waszym życiu. Podejrzewam, że mały chodzi spać a wtedy masz faceta tylko dla siebie. To Ty wymuszasz na swoim partnerze by skupiał uwagę na Tobie. Rujnujesz swoją zazdrością wspaniałą rodzinę bo nie jedna kobieta chciałaby mieć takie relacje z dziećmi swojego partnera. Proponuję wspólną wizytę u psychoterapeuty bo myślę, że Twoje zachowanie wynika z kompleksu braku własnego się z tym postem w stu procentach. Nic dodać, nic ja sie nie zgadzam wcale! Nie rozumiem ataku na Lawende78? Lawenda niczego nie wymusza i niczego nie chce rujnowac. Ona tylko chce, zeby jej ukochany zachowywal sie wobec niej tak samo gdy sa sami i tak samo, gdy w ich obecnosci jest jego syn - czy to wedlug was nienormalne? Jasne jest, ze dziecku poswieca wtedy wiecej uwagi, ale zeby calkiem miec partnerke w nosie? Nie zauwazac jej? Uwazam, ze nieslusznie oskarzacie Lawende o egoizm? to wcale nie o to tu chodzi. Mysle ze zadna osoba bioraca goraco udzial w tej dyskusji i tak chetnie i z lekkoscia oskarzajaca nie znalazla sie w tej sytuacji tak samo jak Lawenda. Ja sie znalazlam i wiem jak to boli. I radze Cynicznejhipo dorosnac, pzezyc na wlasnej skorze a potem sie wypowiadac. Pozdrawiam 30 Odpowiedź przez melisa74 2014-08-26 10:57:17 Ostatnio edytowany przez melisa74 (2014-08-26 12:00:08) melisa74 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-26 Posty: 7 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicJa ma 40 lat i od 3 lat jestem w związku z mężczyzną, który ma 2 dzieci 17 i 18 lat z poprzedniego małżeństwa. Ja również mam dzieci w wieku 12 i 17 lat. Doskonale rozumiem to uczucie zazdrości o dzieci partnera. Walczę z tym od jakiegoś czasu. Najpierw było ok - ale od jakiegoś czasu to koszmar. Zaczęło się od tego że jego dzieci przychylnie nastawione do mnie nagle obrały front negatywny - są nastawiane przez matkę, która wciąż bardzo źle wyraża się o mnie i moich dzieciach choć nie zna mnie i nie ma podstaw. Zawsze okazywałam dzieciom partnera choć juz są duzi troskę zainteresowanie pomoc a teraz dostaję od nich lekceważenie i pogardę. Mój partner to widzi i twierdzi, że mu się to nie podoba i ze źle robią ale nie robi nic, zeby to ukrócić. Generalnie ja mam być wyrozumiała bo im jest ciężko skoro mamusia ich nastawia tak a nie inaczej. Mało tego to mój partner zaczął wykluczać mnie z czasu spędzanego z dziećmi - kiedyś mówiliśmy o tym, ze będziemy z cała 4 jakoś czas spędzać a teraz on chce sam ze swoimi dziećmi. Ja idę na tor boczny jak tylko jego córka czy syn choć słowo powiedzą. Ja mam czekać, rozumieć i się nie złościć bo przecież on na stałe ze swoimi dziećmi nie mieszka, Mi nie chodzi o brak czy ograniczenie kontaktu z dziećmi ale nie rozumiem, czemu mnie odsuwa od tego. Ja czuję się jakby on tym postępowaniem potwierdzał opinię jego matki że ja jestem całym złem tego świata. Nie pokazuje swoim dzieciom że jestem ważna że jest ze mną szczęśliwy. Ja też nieraz tłumaczę swojej córce kiedy bywa zazdrosna i próbuje coś wymuszać, ze ją kocham ale kocham też partnera i nie mogę go wyrzucać z zycia bo mojej córce się tak np. chce w danej chwili. Owszem wiem, że czasem trzeba z tym dzieckiem w 4 oczy porozmawiać ale wyjazd w ferie tylko ze swoim dzieckiem czy poinformowanie mnie, że nie będę uczestniczyć w wyjeździe urodzinowym jego córki było dla mnie mega bolesne. Chwilami czuję się tak jakbym była ważna tylko kiedy te dzieci coś ode mnie potrzebują a jak nie potrzebują to mówią tatuś my tylko z Tobą chcemy a ona jest nieważna. Mój partner to bardzo dobry i czuły człowiek ale wtedy kiedy nie ma przy nas jego dzieci bo jak są to nagle jest jakiś dystans, chłód i ja idę w odstawkę. Nie rozumiem tego bo sama tak nie robię i czy są moje dzieci czy nie okazuję mu tyle samo zainteresowania i czułości. Jest mi mega ciężko. Kocham go i chcę z nim być ale nie chcę czuć się jak mebel przestawiany z kąta w kąt w zależności od potrzeb. 31 Odpowiedź przez Iris7 2014-08-26 11:30:54 Iris7 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-08 Posty: 1,779 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic melisa74 napisał/a:Ja ma 40 lat i od 3 lat jestem w związku z mężczyzną, który ma 2 dzieci 17 i 18 lat z poprzedniego małżeństwa. Ja również mam dzieci w wieku 12 i 17 lat. Doskonale rozumiem to uczucie zazdrości o dzieci partnera. Walczę z tym od jakiegoś czasu. Najpierw było ok - ale od jakiegoś czasu to koszmar. Zaczęło się od tego że jego dzieci przychylnie nastawione do mnie nagle obrały front negatywny - są nastawiane przez matkę, która wciąż bardzo źle wyraża się o mnie i moich dzieciach choć nie zna mnie i nie ma podstaw. Zawsze okazywałam dzieciom partnera choć juz są duzi troskę zainteresowanie pomoc a teraz dostaję od nich lekceważenie i pogardę. Mój partner to widzi i twierdzi, że mu się to nie podoba i ze źle robią ale nie robi nic, zeby to ukrócić. Generalnie ja mam być wyrozumiała bo im jest ciężko skoro mamusia ich nastawia tak a nie inaczej. Mało tego to mój partner zaczął wykluczać mnie z czasu spędzanego z dziećmi - kiedyś mówiliśmy o tym, ze będziemy z cała 4 jakoś czas spędzać a teraz on chce sam ze swoimi dziećmi. Ja idę na tor boczny jak tylko jego córka czy syn choć słowo powiedzą. Ja mam czekać, rozumieć i się nie złościć bo przecież on na stałe ze swoimi dziećmi nie mieszka, Mi nie chodzi o brak czy ograniczenie kontaktu z dziećmi ale nie rozumiem, czemu mnie odsuwa od tego. Ja czuję się jakby on tym postępowaniem potwierdzał opinię jego matki że ja jestem całym złem tego świata. Nie pokazuje swoim dzieciom że jestem ważna że jest ze mną szczęśliwy. Ja też nieraz tłumaczę swojej córce kiedy bywa zazdrosna i próbuje coś wymuszać, ze ją kocham ale kocham też partnera i nie mogę go wyrzucać z zycia bo mojej córce się tak np. chce w danej chwili. Owszem wiem, że czasem trzeba z tym dzieckiem w 4 oczy porozmawiać ale wyjazd w ferie tylko ze swoim dzieckiem czy poinformowanie mnie, że nie będę uczestniczyć w wyjeździe urodzinowym jego córki było dla mnie mega bolesne. Chwilami czuję się tak jakbym była ważna tylko kiedy te dzieci coś ode mnie potrzebują a jak nie potrzebują to mówią tatuś my tylko z Tobą chcemy a ona jest nieważna. Mój partner to bardzo dobry i czuły człowiek ale wtedy kiedy nie ma przy nas jego dzieci bo jak są to nagle jest jakiś dystans, chłód i ja idę w odstawkę. Nie rozumiem tego bo sama tak nie robię i czy są moje dzieci czy nie okazuję mu tyle samo zainteresowania i czułości. Jest mi mega ciężko. Koham go i chcę z nim być ale nie chcę czuć się jak mebel przestawiany z kąta w kąt w zależności od że mój głos w tej dyskusji może być dość cenny, ponieważ znajduję się po drugiej stronie barykady. Tekst o tym, że dzieci są nastawiane przez matkę to klasyk. Widzę, że masz już dobrze opanowany żargon rozwodowy. Masz dowody na to, że ich matka wyraża się o tobie w ten sposób? Czemu piszesz z taką pogardą, a czasami wręcz przedrzeźniasz? ("skoro mamusia ich nastawia tak a nie inaczej..."). Skoro wymagasz od ludzi, którzy mają 17 i 18 lat pełnej dojrzałości, to sama zachowuj się w taki sposób. Z tego co piszesz wynika, że mieszkacie we czwórkę, tzn. ty, twój partner i twoje dzeci. Twoje dzieci mają cię codziennie, nie dziwię się więc, że nie mają nic przeciwko wspólnemu spędzaniu czasu. Ale jego dzieci mają go dużo mniej, zrozum, że chcą go spędzić ze swoim ojcem, a nie z jego partnerką i jej dziećmi. Oczywiście należy ci się szacunek, ale nie jesteś ich rodziną. Dla nich jesteś obcą osobą. Akceptują cię, bo wiedzą, że jesteś partnerką ich ojca. Jeżeli widzisz, że nie mają ochoty na bliższe kontakty z tobą, to odpuść. Z jakiej racji mają traktować cię jak matkę? Czemu tak koniecznie chciałaś uczestniczyć w wyjeździe jego córki? To był jej wyjazd i widocznie chciała go spędzić ze swoją najbliższą rodziną. Odnoszę wrażenie, że chciałabyś, byście w tym układzie wszyscy się kochali i było pięknie i kolorowo. W ludziach siedzi za dużo emocji, by było to możliwe. Jesteś zazdrosna o swojego męża, o to, że czasami dzieci są ważniejsze. Ale jego dzieci też są zazdrosne o tą samą osobę. Wbrew pozorom jest coś co was łączy. I powtórzę kolejny raz: nie porównuj swoich dzieci do dzieci męża. Twoje dzieci mają mamę na co dzień (przynajmniej tak to zrozumiałam), a jego dzieci muszą się zadowolić ochłapami. Wiesz, że to jest dla nich bardzo przykre? Że czasami jest to nawet bardzo upokarzające dla młodego człowieka? Pozdrawiam 32 Odpowiedź przez melisa74 2014-08-26 11:58:58 melisa74 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-26 Posty: 7 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicCzytając Twoją wypowiedź odnoszę wrażenie że "druga strona barykady" to pozycja córki nie mieszkającej z ojcem zazdrosnej o jego zycie z nową żoną. Ale może się mylę. Otóż fakt nastawiania dzieci przez matkę jest oczywisty są to obraźliwe esmsy- telefony do ich ojca i same dzieci mu o tym mówią, że mama powiedziała to czy tamto... Ja wiem ze nie jestem ich matką i nigdy w takiej pozycji nie chciałam się stawiać wręcz przeciwnie zawsze stawałam jako ich przyjaciel a o matce wyrażałąm się tylko pozytywnie, wysłuchiwałam ich zwierzeń rózniez tych dotyczących mamy i starałam się bronić jej kiedy córka miała o coś do mamy ze dzieci czasem chca być z rodzicem sam na sam - ale to można jakoś pogodzić z zyciem ze swoim partnerem. Ja przynajmniej się tak staram na codzień moje dzieci nie mają nie na wyłączność bo jest z nami mój mąż ale jak go nie ma to wtedy wykorzystuję ten moment na bycie z dziecmi sami. Natomiast nie odstawiam go na bok bo moje dziecko np tak sobie mojego męża mieszkają z matką tak jak moje ze mną więc mają jednego rodzica na c odzień. Moje dzieci też ojca mają okazyjnie raczej weekendowo, czasem w wakacje a jak ich nie chce do siebie brać to nikt nikogo nie oczernia. Po prostu tak bywa. Nie uważam ze jestem niedojrzała, ale jest to dla mnie problem ta sytuacja. Po prostu moim zdaniem mój mąż w obliczu swoich dzieci nie traktuje mnie z szacunkiem i uwagą. 33 Odpowiedź przez Iris7 2014-08-26 12:19:29 Iris7 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-08 Posty: 1,779 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicZgadza się, nie mieszkam z ojcem. Czy jestem zazdrosna? Chyba nie, z tą sytuacją mam styczność już od długiego czasu i zdążyłam się przyzwyczaić. Czasem jest mi po prostu bardzo przykro, gdy kolejny raz okazuje się, że "tym razem nie ma czasu". Przykra jest też świadomość, że gdy patrzę z perspektywy czasu odnoszę wrażenie, że byłam pionkiem w tej grze rozwądzących się i sięjących do siebie nienawiścią rodziców. Jeżeli chodzi o obrażanie ciebie przez matkę dzieci partnera, to nie jesteś w stanie nic z tym zrobić. Jakieś wspólne rozmowy i tym podobne akcje tylko nakręcą was wszystkich i będzie jeszcze gorzej. Piszesz, że twoje dzieci na co dzień nie mają cię na wyłączność, ale... mają chociaż trochę. To więcej niż wcale. Piszesz, że twoim zdaniem mąż nie traktuję cię przy swoich dzieciach poważnie, z szacunkiem. O tym musisz porozmawiać z nim. Jeżeli tak jest, to on powinien coś zmienić. Jeżeli on nie będzie cię traktował poważnie, to jego dzieci też nie będą. Odnoszę wrażenie, że obecny partner jest dla ciebie ważniejszy niż twoje dzieci, ale może się mylę. Nie potraktuj tego jako przytyk, to tylko takie moje spostrzeżenie. 34 Odpowiedź przez melisa74 2014-08-26 13:28:58 melisa74 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-26 Posty: 7 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicRozumiem Cię i Twoje stanowisko, staram się zrozumieć dzieci mojego męża - nie mam do nich żalu, złości czy jakiegoś złego nastawienia choć jest mi strasznie przykro kiedy są dla mnie tacy wrodzy. Żal mam do męża że tak a nie inaczej postępuje- on uważa że jest ok i kiedys to moze się zmieni. Co do mnie i moich dzieci to kocham je szalenie nie mniej niz męża ale nie pozwalam na manipulowanie swoimi uczuciami. Pewnie popełniam błędy ale staram się pogodzić potrzeby dzici i męża - to ja ponoszę koszty tych kompromisów a nie dzieci czy mąż. 35 Odpowiedź przez Oporanku 2014-08-30 09:35:35 Oporanku Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-30 Posty: 3 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Hej Lawenda, Bylam kiedys w takiej sytuacji, poznalam to uczucie nieprzyjemne. U mnie sprawa byla dosyc zlozona, bo po czasie skojarzylam, ze wlasciwie to moj partner wciaz przezywal rozpad rodziny, wciaz czul sie poraniony, i dlatego potrzebowal mnie do lagodzenia tego bolu. Z kolei dziecko oczywiscie tez jeszcze przezywalo koniec wakacji gdy musial wyjezdzac, przezywalo brak ojca kazdego dnia, przezywalo tez rozwod rodzicow. Ja bylam nowoscia w jego zyciu, ktos inny u boku jego ojca? Problem w tym, ze to rola obojga doroslych zadbac o relacje. On moze wariowac na punkcie dziecka, ale powinien miec rowniez miejsce dla Ciebie. Tak, zawsze moga chciec miec moment wylacznie dla siebie, przeciez im to dasz, moze nawet beda chcieli spedzic 3 dni pod namiotem, tylko ojciec z corka/synem. Tez mozna. Ale Ty jestes czescia ich zycia. Nie dodatkiem. Wg mnie to cala ta sytuacja nie jest spowodowana przyjazdami czy istnieniem dziecka, ale miejscem, jakie zajmujesz w zyciu partnera w ogole. Jesli partner jest gotowy na nowy zwiazek, jesli nowa kobieta jest dla niego wazna, nie bedzie w ogole dopuszczal do takich sytuacji. Dzieci sa zazdrosne, i maja do tego pelne prawo. Bo sa male, dopiero rosna, a przezyly traume rozwodu rodzicow. Ktos napisal, ze dziewczynka plakala bo nie mogla razem siedziec na kolanach, no pewnie, ze tak, bo poczula sie odrzucona. Bo w jej malej glowce to wyglada tak, ze jakas nowa kobieta, chocby ja lubila na co dzien, to i tak zabiera jej tatusia. I to trzeba dziecku wytlumaczyc. I zaraz potem tez wziac ja na kolana, powiedziec jej, ze wciaz jest wazna,etc etc. To jest na poczatku trudne, ale przez moment. Dzieci swietnie poradza sobie ze szczeroscia rodzica, wlasnie - szczerosc tu wazna jest, rowniez ta wobec partnera, czyli znow powtorze "jaka naprawde jest ta relacja, KIM jestes dla niego". Moze plastrem miodu na poranione serce? Moze nie...Sama musisz to wiedziec. Natomiast jesli wkracza zazdrosc, walka, miedzy taka trojke, to oprocz Ciebie, starac sie powinien przede wszystkim on, Lawenda. I masz racje, nie moze byc tak, ze jestes wazna w dni powszednie, a w weekendy odstawiona na bok. Ktos polecil Ci pomoc medyczna...Wiesz, moze to nie jest glupi pomysl. Tyle, ze ja mysle o jakis doradcach, psychoterapeutach, i to nie dlatego, ze z Toba cos nie tak, ale czasem kilka rozmow z takimi ludzmi pomaga wyprostowac sobie mysli i cala sytuacje. Moze sprobuj. Pozdrawiam! 36 Odpowiedź przez joanna maria k 2014-08-30 11:37:44 joanna maria k O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-01 Posty: 65 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzicNawet nie doczytałam do końca. Jak dla mnie, powinnaś się cieszyć, że kocha dziecko. Nie znoszę kobiet, które chcą być ponad dziećmi. 37 Odpowiedź przez Oporanku 2014-08-30 22:07:28 Oporanku Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-30 Posty: 3 Odp: zazdrosc o dziecko mojego partnera, jak sobie z tym poradzic Mysle, ze tu chodzi o to, ze problemem nie jest to, ze kocha dziecko (co normalne jest), ale to, ze jest jakis emocjonalny problem miedzy Lawenda a tym partnerem. Mimo,ze na pierwszy rzut oka szuka sie istoty problemu miedzy ta trojka, czyli ona, on i dziecko, to naprawde zrodlem problemu jest relacja ona i on. Warto sie temu przyjzec blizej. Bo tez takie myslenie, ze wszystko jest super do weekendu z dzieckiem, albo do wakacji, to upraszczanie problemu. Zaloze sie, ze nie jest super. Tylko pewnie jeszcze tego nie widzi. Poza tym, zycie to nie tylko te dni gdy jestesmy sami, zycie to wszystkie dni i wszystko co nas dotyczy, czyli te weekendy, wakacje, jego dziecko, tez sa zyciem. Powodzenia! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź To sztampowe pytanie, które jest do mnie kierowane. Pojawia się non stop, odkąd zaczęłam pisać tego bloga (a wtedy byłam jeszcze w ciąży). “jak sobie dajesz radę?”, “że też masz czas na coś innego niż przewijanie”. Okazuje się, że mam! Z drugiej strony, mam w swoim rodzinnym mieście trzy znajome które mają trójkę dzieci – łomatkobosko! Ja nie wierzyłam, że można żyć z trójką małych dzieci i nie zwariować! Widziałam dwa wyjścia “z sytuacji”: albo człowiek sam zaczyna mentalnie przypominać takiego małego dziada, albo z pełną swobodą angażuje w wychowanie “kogo tylko się da”, począwszy od dziadków, kończąc na listonoszu. Jak jest naprawdę? Szczerze mówiąc jest lepiej niż mogłoby się wydawać! Mało tego! Matka trójki dzieci, ma o wiele łatwiej niż ta która ma tylko jedno potomstwo. Dlaczego? Już tłumaczę. 1. DOM. A raczej syf w tym domu. I nie mam na myśli Pań, w których domach jest tak czysto, że na podłodze spokojnie można podawać ciasto (bez talerzy!), a one i tak na wejściu mówią “oj, przepraszam za bałagan”. Mówię o real life! O brudnych talerzach, dywanie i tonie zabawek na nim. Wchodząc do domu (niespodziewanie) w którym jest pełno dzieci, co by się nie działo widzi się PORZĄDEK. poważnie! no bo skoro podłoga się nie lepi, jest na czym usiąść, a kuchnia jeszcze stoi to znaczy, że jest ok! 🙂 2. WSPÓŁCZUCIE. Non stop słyszę “musi być ci ciężko”, “jesteś pewnie bardzo zmęczona”, “busy mum” (słyszę to minimum dwa razy dziennie od mijających mnie ludzi 🙂 ), “jesteś szczęśliwa z trójką dzieci?”. I daję sobie ręce ciachać, że słyszą to wszystkie mamy, które mają więcej niż dwójkę dzieci. (mam na to dowody! z pielęgniarkami w szpitalu o tym rozmawiałam! ). Wiecie jakie to miłe? takie społeczne współczucie 😀 Ludzie naprawdę myślą, że ja nie mam czasu wypić szklanki wody, a jak już się ubiorę (i pomaluję!) to znaczy, że jestem mega zajebista! 3. FIGURA. to jest najlepsze!!!! “Po trójce dzieci? Tak wyglądasz?” Wszyscy ludzie (nawet ja!) mają gdzieś głęboko zakorzenioną wizję matki która jest gruba, brzydka, a sex istnieje tylko w książkach o Greju. Bzdura totalna! Śmiem wręcz twierdzić, że ja po trójce dzieci lubię siebie bardziej, niż kiedy miałam dzieci w ilości 0. Pewnie, że cycki już nie te same, i brzuch też jakoś dziwnie zaprzyjaźnił się z grawitacją. SO what? Stworzyłam (dokładnie tak! wręcz WYPRODUKOWAŁAM) trójkę dzieci! Jestem AWESOME! Tyle w temacie! 4. Niedawno Marysia Górecka mi to uświadomiła: na matkę z trójką dzieci zawsze patrzy się przychylniej. Tak jest! U lekarza, w urzędzie, w sklepie. No wszędzie! (patrz pkt 2). No bo bidna taka… 5. ORGANIZACJA I UMIEJĘTNOŚCI. Nie mam wyjścia. Muszę być jak Robocop i Spiderman w jednej osobie. Wiem dokładnie ile czasu co zajmuje, jak naprawić każdą rzecz w domu, co zrobić kiedy dziecko ma kaszel, stan podgorączkowy, jakie bajki są na topie, co się dzieje dzisiaj w szkole, jak wywabić plamy, jak pogodzić rodzeństwo. Wiem WSZYSTKO! (chociaż pewnie tak mi się tylko wydaje, nie mniej jednak takie myślenie jest bardzo pomocne w radzeniu sobie z codziennością). 6. ZERO RAD. Nie lubię kiedy ktoś mi coś radzi bez pytania. Tym bardziej kiedy są to osoby z mniejszą wiedzą lub doświadczeniem (jak teksty bezdzietnych o dzieciach). Mi nikt już nie radzi. W niczym. Nie mają śmiałości. Mi? Kobiecie która urodziła tyle dzieci? Nie ma szans 🙂 Co się dzieje kiedy ja sama o taką radę proszę? (a zwłaszcza w kwestii wychowania?) Ludzie robią wszystko by mi pomóc! To jest mega!!! 7. MIŁOŚĆ. Muszę o tym napisać 🙂 Po prostu muszę! Co jest najwspanialszą rzeczą w byciu mamą? No te rączki cudne na Twojej szyi, i te paluszki na buzi, i te całuski w szyjkę 🙂 To teraz pomnóż to sobie (w moim przypadku) razy trzy! Opłaca się na maxa!!!! 😀 You may also like Właśnie zakończył się mój 4-letni związek. Do ostatniej chwili było dobrze, nie było kłótni. Mieszkaliśmy razem przez pół roku. Dla mnie nic nie zapowiadało rozstania, tym bardziej tak nagłego... Do ostatniego dnia był dla mnie dobry, czuły, całował, przytulał. A zrywając powiedział, że myślał o tym już od 3 miesięcy. On nie zerwał, zrobiłam to praktycznie ja... Ja zadawałam mu pytania, a on na każde odpowiadał tylko 'chyba'...'tak będzie dla nas lepiej; lepiej jak to się stanie teraz niż później; ja nie chcę cię blokować, bo ty masz wobec mnie poważne plany, a ja się nie wyszalałem; czuję, że życie ucieka mi między palcami... Powiedział, że chyba mnie już nie kocha, że to nie jest to, co czuł do mnie na początku. To był mój pierwszy mężczyzna, a ja byłam jego pierwszą kobietą. W dniu rozstania w moim ciele, głowie nagle pojawiła się blokada. Zawsze radziłam sobie łzami, a wtedy nie mogłam nawet kropli uronić, on cały czas płakał... dlaczego? Skoro mnie nie kocha, zostawia - dlaczego płacze? całuje? przytula? Wyprowadziłam się następnego dnia bez jego pomocy. Nie widzieliśmy się dwa tygodnie. Doszło do spotkania, odwiózł mnie do domu - sam to zaproponował, że nie będę po nocy wracała sama, bo on się o mnie martwi... Przez ten okres nie dotarło do mnie w ogóle co się stało - że on mnie zostawił. Zawsze był bardziej za mną niż ja za nim, choć oboje byliśmy sobie wierni przez okres bycia razem; żadnych większych kłótni; zazdrość raczej z jego strony - bo ja ślepo wierzyłam, że skoro on kocha, to nie zdradzi. Wtedy rozmawialiśmy - raczej ja mówiłam, podobnie jak podczas zerwania. On tylko powiedział, że jest mu lepiej samemu, że dobrze, że to się skończyło. Jest teraz szczęśliwy... Ogólnie odżył bardzo po tym rozstaniu i to widać. Często imprezuje, jest zadowolony. Dużo rozmawia i kontaktuje się z innymi dziewczynami, na siłę szukając jakiejś... Nie wiem, bo rozstając się powiedział, że na razie nie chce z nikim być, że chce być sam, odpocząć, poszaleć. Nie wiem czym jest dla niego to szaleństwo? Będąc ze mną w związku chodził z kolegami, nie miał zakazów - ja byłam zablokowana przez niego, nie mogłam pójść sama na imprezę... Dalsza rozmowa wyglądała tak, że ja po tych słowach zaczęłam płakać - był to pierwszy raz, kiedy się wypłakałam od rozstania. On mnie przytulał, całował po dłoniach, włosach. Obiecał, że pomoże mi z tego wyjść, żebym tylko zaczęła jeść i wróciła do formy, że muszę się nauczyć żyć bez niego, bo on już do mnie nie wróci... Umówiliśmy się na kolejne spotkanie - niestety on poszedł poprzedniego dnia na imprezę, rano był ciąg dalszy i tak cały dzień przespał, przespał nasze spotkanie... Napisał tylko sms-a 'przepraszam'... - dla mnie tak bezwartościowego, że na chwilę się obudziłam, iż to naprawdę koniec - że ten mężczyzna, którego znałam przez ten czas gdy byliśmy razem (wcześniej nigdy takiej sytuacji nie było) to nie jest ten, który mnie zostawił... Z mojej strony nie było już odpowiedzi. Ja zostałam bez znajomych, wszystkich mieliśmy wspólnych, raczej z jego strony...i tak zostało, że wszyscy są za nim... Dwa tygodnie kolejne nie było kontaktu. Odezwał się, żeby uzgodnić, jak oddać mi resztę rzeczy - bo wcześniej chciał to załatwić przez znajomych, ale ja im odpowiadałam, że skoro potrafił mnie zostawić, to żeby dokończył wszystkie sprawy sam. I tak od słowa do słowa, przez rozmowę telefoniczną umówiliśmy się na spotkanie. Miało być dwa dni temu - powiedział, że jednak nie może; miało być wczoraj - powiedział, że ma godzinę i to chyba za mało czasu; ma się odbyć dziś - ale ja nie wiem czy chcę tego, czy powinnam... Brakuje mi go strasznie, mam wrażenie, że duszę się sama ze sobą, nerwy jedzą mnie od środka, przez ten miesiąc schudłam 8 kg, co przy mojej wadze jest wręcz zabójcze... 40 kg przy wzroście 162 cm...wyglądam jak chodzący trup...nie mogę płakać, bo jestem zablokowana. Ciągle myślę, układam sobie wszystko w głowie, ale tego się nie da ułożyć... Napisałam mu, że chcę, żeby to było nasze ostatnie spotkanie, żeby zamknąć ten rozdział naszego życia, żeby nas czas nie gonił i żebyśmy sobie na spokojnie wszystko wyjaśnili. A on odpisał: 'ok;)' Całe jego zachowanie, podejście do mnie, jest tak olewające... Ja nie wiem, czy tu w ogóle jest coś do wyjaśnienia... chyba wolę zostać przy tych wszystkich jego 'chyba'...: 'chyba cię nie kocham, chyba na razie tak będzie dla nas lepiej'...raczej dla niego. On jest zamknięty w sobie, z nikim nie rozmawia, nikomu nawet nie mówił, że planuje rozstanie, sam się męczył z tym niby przez 3 miesiące (jak twierdził), aż sama znalazłam mu odpowiedni moment, żeby mógł ze mną zerwać, gdy ja mówiłam za niego...on nawet nie potrafił spojrzeć mi w oczy...nie wiem czy to wpływ kolegów...jego ambicji? Jest przystojnym mężczyzną i mógłby mieć wiele ładniejszych dziewczyn, sam sobie to udowadnia teraz... Na ostatnim spotkaniu powiedział, że ma świadomość, że będzie tego żałował, bo nie znajdzie takiej dziewczyny jak ja - tak wartościowej, inteligentnej, ambitnej - ale musi spróbować jak jest beze mnie, poszaleć... On ma 23 lata i teraz obudził się, że chce szaleć?? Ja - jak każdy po rozstaniu, każdy zostawiony - nie wierzę w to i nie chcę w to uwierzyć...ciągle się oszukuję... Myślę, że do dzisiejszego spotkania też nie powinno dojść, nie chcę go oczyszczać, a pewnie tak by było...bo nie potrafię powiedzieć złego słowa na niego...jest dla mnie najwspanialszym mężczyzną na świecie, tymi spotkaniami pokazał jak potrafi być czuły, delikatny i ciepły... Powiedział, że robił to dla mnie, żeby było mi łatwiej, żebym wiedziała, że mogę na niego liczyć jak na przyjaciela i zawsze prosić o pomoc... KOBIETA ponad rok temu

trojka dzieci jak sobie radzic